Często słyszeliśmy jako dzieci, że nauka jest
najważniejsza, że bez wykształcenia niewiele osiągniemy, ale myślę że wielu z
nas nie zdawało sobie wtedy sprawy z tego jak prawdziwe to są słowa.
„Uwolniona” to prawdziwa historia dziewczyny, która wbrew
niewspierającej, wręcz destrukcyjnej, toksycznej rodzinie chce się uczyć i
zdobywać wykształcenie.
Autorka Tara Westover opowiada swoją historię jak z
pracownicy swojego ojca z którym odzyskiwała złom wspina się po szczeblach
edukacji by w końcu zdobyć tytuł doktora historii na prestiżowej uczelni.
I nie jest to tylko opowieść o zdobywaniu wykształcenia.
Tara mieszka wraz z rodziną w stanie Idaho, urodziła się w mormońskiej
rodzinie, w której fanatyzm religijny ojca, jego szaleńcze wizje końca świata i
spisku rządu Stanów Zjednoczonych przeciw niemu dyktują rodzinie sposób życia i
postrzegania siebie, innych i całego świata. Miłość rodziców nie jest
bezwarunkowa. Jesteś z nimi, co znaczy, że jesteś posłuszna ich woli bez
względu na konsekwencje lub jesteś przeciwko nim. Stajesz się ich wrogiem. Kimś
kto z premedytacją niszczy ich i ujawnia ich misternie utkane sieci kłamstw,
manipulacji i przemocy. To dodatkowo utrudnia Tarze drogę do zdobycia
wykształcenia.
Trudne sytuacje kształtują silne charaktery. Ale czy
trudna, niewspierająca rodzina może być motywatorem do zmiany czy będzie raczej
pogrążać i podcinać skrzydła? Jak silnym trzeba być żeby przezwyciężyć opór i
niechęć najbliższych od których oczekujemy wsparcia i otuchy w trudnych
chwilach?
Autorka wydaje się być sama w swoich zmaganiach. Jej siła,
determinacja i hart ducha jest godna podziwu. I choć nie brakuje momentów
zwątpienia, pytań czy jestem w odpowiednim dla siebie miejscu to ostatecznie
wiara w siebie i swoje możliwości zwycięża nad wszystkimi wątpliwościami i
trudnościami. Pojawiają się obcy ludzie chcący wesprzeć Tarę w jej zmaganiach.
Ludzie, którzy w przeciwieństwie do niej samej widzą jej potencjał i nie wahają
się jej pomóc. Pokazują możliwości jakie oferują instytucje rządowe do zdobycia
środków na kontynuowanie edukacji. Możliwości o których przez całe życie
słyszała od ojca, że są jedynie narzędziami do manipulowania obywatelami.
Ta książka to rodzaj dziennika. Może nawet próba
wyrzucenia z siebie wszystkich przeżytych i nie opowiedzianych,
nieprzetworzonych historii. Taki proces jest niezbędny aby móc pójść dalej ze
swoim życiem. Słowa, które autorka wypowiada w jednym z rozdziałów są kluczowe
dla jej „uzdrowienia” i uwolnienia od toksycznej rodziny : „Albo zostanę
dzieckiem na zawsze, albo stracę ojca”. Wydaje się, że zaczyna rozumieć co
należy zrobić, ale więzi rodzinne są mocne.
Wykształcenie otwiera jej nie tylko możliwości do
lepszego życia materialnego, do bycia wolną, niezależną osobą. Wykształcenie
otwiera oczy na wiele spraw wokół. Inny punkt widzenia tej samej sytuacji daje
pełniejszy obraz otaczającego nas świata. Jest furtką do zdefiniowania na nowo
swoich przeżyć i doświadczeń.
Książka napisana łatwym, przystępnym językiem. Duży druk
ułatwia lekturę.
Bardzo ciekawa lektura. Polecam

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.